Zanim zaczniesz ładować energię w to, żeby COŚ się ZMIENIŁO, np:
- Żeby Twoje dziecko zaczęło jeść
- Aby Twoje dziecko nie uciekało od stołu
- Żeby zaczęło chociaż próbować…
- „…….”-wpisz, to co chcesz
Zatrzymaj się i spróbuj wykonać poniższe kroki:
1. Popatrz , jak jest naprawdę. Z jakiego miejsca zaczynasz Ty i Twoje dziecko
Zanim zaczniesz działać, żeby pozbyć się problemu…Zatrzymaj się. Zobacz w jakim miejscu jesteś. Jakie masz umiejętności, zasoby, siły, wsparcie, a czego nie ma. Zobacz w jakim miejscu jest Twoje dziecko, jakie ma umiejętności, zasoby, siły, wsparcie, a czego nie ma.
2. Akceptacja własnej sytuacji i emocji z nich wynikających
Gdy zobaczysz naprawdę siebie i swoje dziecko ze wszystkimi umiejętnościami i brakiem umiejętności czy sił, czy zasobów to zanim zaczniesz działać i zmieniać i naprawiać. Zatrzymaj się ponownie.
Pozwól sobie poczuć wszystkie emocje, które wynikają z sytuacji Twojej i Twojego dziecka. Tak, tu może pojawić się dużo złości, albo smutku, albo żalu, albo strachu, wstydu. Jakiekolwiek nie przyszłyby do Ciebie uczucia zaakceptuj je. Masz do nich prawo.
W tym miejscu zapytaj siebie: skoro jestem w takiej sytuacji i czuję ….(wpisz te emocje, które Ci teraz towarzyszą) to czego najpierw, tak naprawdę potrzebuję?
Daj to sobie. W atmosferze miłości, bezpieczeństwa i zrozumienia. To może być przytulenie siebie. To może być podejście do lustra spojrzenie sobie w oczy i powiedzenie na głos „Znam Cię. Wiem jaka jesteś naprawdę I kocham Cię. Jesteś dla mnie ważna taka jaka jesteś”. To może być potrzeba pozwolenia sobie na bycie smutną przez jakiś czas, opłakanie tego, jak jest. Pozwolenie sobie na to, że jest mi ciężko, że jestem słaba. Ukochanie siebie. Zatroszczenie się o siebie. To może być znalezienie wsparcia, spotkanie ze specjalistą z kimkolwiek, kto będzie dawał CI to, czego potrzebujesz: akceptacje, bezpieczeństwo, bezwarunkową miłość i szacunek.
Może się to wydawać dziecinne. Śmieszne. Dziwne. Głupie. Bo jesteśmy nauczone „bycia dzielnym”. Dawania radę. A gdy ktoś nas pytał i pyta „Czy wszystko ok,?” Uśmiechamy się przez łzy i stwarzamy pozory. Ale ze sobą samym nie musimy. Bądźmy najpierw dla siebie przyjacielscy, życzliwi, wyrozumiali. Unikniemy sytuacji, której doświadczam wielokrotnie na spotkaniach z rodzicami. Gdy rodzic wyczerpany, samotny, bez sił przychodzi i prosi o plan DZIAŁANIA, co ma robić ze swoim dzieckiem, jak pracować, jak mu pomagać….. Tak jest bardzo trudno uczyć się czegokolwiek.
Pamiętaj również, że akceptacja to nie umniejszanie własnej sytuacji i odczuć z niej wynikających. Np. „Ja to nie mam powodu tak naprawdę do narzekań. Są mamy, których dzieci w ogóle nie jedzą, albo są poważnie chore…”
Tak. Na ziemi jest mnóstwo cierpień. Ale to nie licytacja, kto ma gorzej. Masz prawo czuć to, co czujesz. Ma prawo być Ci ciężko, bo bycie rodzicem jest często trudne, a gdy pojawią się dodatkowe wyzwania to robi się trudniej jeszcze bardziej . Nie porównuj się. Pokaż sobie, że jesteś dla samej siebie ważna.
Akceptując własną sytuację, emocje z niej wynikające. I nie oceniając ich, nie umniejszając ich znaczenia …opiekujemy się sobą. I dokładnie to samo będzie nam dużo łatwiej i naturalniej zrobić w stosunku do naszego dziecka.
W tym miejscu zapytaj siebie: skoro jestem w takiej sytuacji i czuję ….(wpisz te emocje, które Ci teraz towarzyszą) to czego najpierw, tak naprawdę potrzebuję?
Daj to sobie. W atmosferze miłości, bezpieczeństwa i zrozumienia. To może być przytulenie siebie. To może być podejście do lustra spojrzenie sobie w oczy i powiedzenie na głos „Znam Cię. Wiem jaka jesteś naprawdę I kocham Cię. Jesteś dla mnie ważna taka jaka jesteś”. To może być potrzeba pozwolenia sobie na bycie smutną przez jakiś czas, opłakanie tego, jak jest. Pozwolenie sobie na to, że jest mi ciężko, że jestem słaba. Ukochanie siebie. Zatroszczenie się o siebie. To może być znalezienie wsparcia, spotkanie ze specjalistą z kimkolwiek, kto będzie dawał CI to, czego potrzebujesz: akceptacje, bezpieczeństwo, bezwarunkową miłość i szacunek.
Może się to wydawać dziecinne. Śmieszne. Dziwne. Głupie. Bo jesteśmy nauczone „bycia dzielnym”. Dawania radę. A gdy ktoś nas pytał i pyta „Czy wszystko ok,?” Uśmiechamy się przez łzy i stwarzamy pozory. Ale ze sobą samym nie musimy. Bądźmy najpierw dla siebie przyjacielscy, życzliwi, wyrozumiali. Unikniemy sytuacji, której doświadczam wielokrotnie na spotkaniach z rodzicami. Gdy rodzic wyczerpany, samotny, bez sił przychodzi i prosi o plan DZIAŁANIA, co ma robić ze swoim dzieckiem, jak pracować, jak mu pomagać…..Tak jest bardzo trudno uczyć się czegokolwiek.
Pamiętaj również, że akceptacja to nie umniejszanie własnej sytuacji i odczuć z niej wynikających. Np. „Ja to nie mam powodu tak naprawdę do narzekań. Są mamy, których dzieci w ogóle nie jedzą, albo są poważnie chore…”
Tak. Na ziemi jest mnóstwo cierpień. Ale to nie licytacja, kto ma gorzej. Masz prawo czuć to, co czujesz. Ma prawo być Ci ciężko, bo bycie rodzicem jest często trudne, a gdy pojawią się dodatkowe wyzwania to robi się trudniej jeszcze bardziej . Nie porównuj się. Pokaż sobie, że jesteś dla samej siebie ważna.
Akceptując własną sytuację, emocje z niej wynikające. I nie oceniając ich, nie umniejszając ich znaczenia …opiekujemy się sobą. I dokładnie to samo będzie nam dużo łatwiej i naturalniej zrobić w stosunku do naszego dziecka.
3. Gotowość na zmianę
Akceptacja swojej sytuacji nie oznacza bierności. Oczywiście akceptacja to proces. Godzenie się wymaga czasu i pozwolenia na różne emocje. Godzenie się to ogromna praca i nie trzeba dokładać sobie dodatkowych zadań.
Ale gdy się go wykona przychodzi gotowość i siła na dalsze zmiany. Na działanie. Ale nie jest to już działanie oderwane od rzeczywistości np. Dziecko ma 9 razy w tygodniu zajęcia dodatkowe oraz terapie, rodzina widuje się przez godzinę w weekendy, mama nie ma sił przez poczucie winy i samotność…ale postanawiamy uczyć się jedzenia i jesteśmy gotowi na wyzwania jak zacząć jeść kotleta.
Chodzi o zmiany małymi kroczkami. Z życzliwością, uważnością i miłością dla siebie i swojego dziecka. Będzie łatwiej nam je przeprowadzić, bo już wiemy, jaki jest nasz punkt wyjścia. Już jesteśmy go świadomi, a wtedy trudniej będzie zlekceważyć nasze siły, sytuacje, brak zasobów i wszystkie ważne czynniki wpływające na naszą pracę z dzieckiem i naukę jedzenia.
Parafrazując słowa Reinholda Niebuhr’a, wykonanie kroku opisanego w pkt 1 i 2 da nam siłę, żeby pogodzić się z tym, czego zmieniać nie możemy i odwagę, żeby zmienić to, na co mamy realny wpływ w chwili obecnej.
4. Wsparcie
Proces zmian jest trudny dla każdego z nas.
Na poziomie świadomym chcemy go. Chcemy, żeby było już inaczej. Ale na poziomie nieświadomym nie chcemy zmiany. Nie chcemy emocji z niej wynikających, pracy, dyskomfortu, wysiłku, niepewności. Więc zazwyczaj w tych zmianach potrzebujemy życzliwego wsparcia. Osoby, która będzie nam towarzyszyć. Przy której możemy być prawdziwi, autentyczni, która będzie podpowiadać kolejne kroki oraz wspierać, żebyśmy robili je z miłością traktując siebie jak wspólną drużynę, a nie wroga na polu walki.
Jeśli ten temat Cię zainteresował i chciałabyć/chciałbyś posłuchać moich refleksji oraz moich doświadczeń obejrzy to video : (mam video do tego tematu na komórce)
Podsumowanie
Proces zmian jest trudny dla każdego z nas.
Na poziomie świadomym chcemy go. Chcemy, żeby było już inaczej. Ale na poziomie nieświadomym nie chcemy zmiany. Nie chcemy emocji z niej wynikających, pracy, dyskomfortu, wysiłku, niepewności. Więc zazwyczaj w tych zmianach potrzebujemy życzliwego wsparcia. Osoby, która będzie nam towarzyszyć. Przy której możemy być prawdziwi, autentyczni, która będzie podpowiadać kolejne kroki oraz wspierać, żebyśmy robili je z miłością traktując siebie jak wspólną drużynę, a nie wroga na polu walki.
Jeśli ten temat Cię zainteresował i chciałabyć/chciałbyś dowiedzieć się więcej, zapraszam Cię na 5 tyogdniowy kurs online przeznaczony dla rodziców – “Potrafię wspierać swoje dziecko z trudnościami w jedzeniu“
Autorka Bloga
Małgorzata Tchurz
Na co dzień wspieram rodziców dzieci z trudnościami w jedzeniu. Na moją pracę ogromny wpływ mają moje osobiste doświadczenia z jedzeniem, a także doświadczenia, o których mnogość i różnorodność dbają codziennie moje dwie córki. Osobiste doświadczenia i rodzicielstwo pomagają mi pamiętać o najważniejszych dla mnie wartościach: autentyczności, pokorze, uważności na siebie i innych, akceptacji. Jestem entuzjastką rodzicielstwa bliskości, komunikacji opartej na szacunku i miłości.
W swojej pracy staram się łączyć wiedzę i umiejętności dotyczące pracy z ciałem, umysłem i zachowaniami. Kompetencje zawodowe zdobyłam jako trener metod opartych na relacjach (Growth trough Play System Mentor Certification), trener umiejętności psychospołecznych (Szkoła Treningu i Warsztatu Psychologicznego INTRA), terapeuta metod neurorozwojowych (certyfikowany terapeuta INPP), pedagog, licznych szkoleniach, warsztatach i konferencjach. Fascynuję się także i szkolę w metodzie Internal Family System, która pomaga przywrócić wewnętrzną harmonię i równowagę. Regularnie korzystam z sesji superwizyjnych i rozwojowych.
Jestem autorem kompleksowego programu wsparcia rodzin z trudnościami w jedzeniu KREBS®, właścicielem ośrodka Neuromind oraz Terapeutycznego Punktu Przedszkolnego dla dzieci z autyzmem.
Zobacz pozostałe artykuły
Bez tego tzw. „terapia karmienia” może być co najmniej nieskuteczna, a nawet niebezpieczna
Na relacje z jedzeniem ma wpływ rozwój tożsamości dziecka i rodzaj przywiązania jakie tworzy się miedzy dzieckiem a...
Budowanie samoświadomości u dziecka
Jako rodzice, opiekunowie, nauczyciele, terapeuci towarzyszymy dziecku podczas różnych doświadczeń, gdy wykonuje...
Trudności w jedzeniu, a bezpieczna więź
WIĘŹ z rodzicem dla dziecka jest jak powietrze, picie i JEDZENIE….Dziecko nie przeżyje bez jedzenia. Ale dziecko nie...
Realizacja i nadzór: Sprawny.HR