Trudności z jedzeniem wyobrazić sobie można jako różnego rodzaju “trudne” zachowania dziecka. Uciekanie od stołu. Odmowa jedzenia. Wybiórcze jedzenie. Wycofywanie produktów. Histerie przy stole. Obojętność na jedzenie. Niechęć do próbowania nowości. Zbyt wolne jedzenie, Odruchy wymiotne. Jedzenie tylko papek albo płynów. Jedzenie oparte na karmieniu przez sondy, kroplówki itp. Zachowanie w jedzeniu to coś, co jest wyraźnie widoczne. Ale co kryje się pod zachowaniem? Jakie warstwy staram się uwzględnić widząc trudności w jedzeniu? Na pewno nie wyczerpię tematu, ale chcę opisać cztery dla mnie najistotniejsze i kluczowe przestrzenie, którymi staram się zaopiekować pracując z dzieckiem i jego rodziną.
Jedzenie to czynność, która jest tak potrzebna i często przez nas powtarzana, że łatwo może stać się oczywista. Jestem głodny. Idę na posiłek. Jem. Jestem syty. Co tu komplikować? Pozornie prosta rzecz. Jednak, gdy pojawią się trudności, a wraz z trudnościami emocje, tak prosto już nie jest. Szukamy rozwiązania. Im szybciej tym lepiej. Ale co robić? Dlaczego to, co pomogło jednemu, na drugiego w ogóle nie działa? Dlaczego tak trudno znaleźć jeden schemat postępowania? I dlaczego tak trudno znaleźć jedną “szufladkę” do której można wrzucić trudności z jedzeniem i tam szukać pomocy.
Z mojej perspektywy nie jest to łatwe ze względu na “wielowarstwowość tematu jedzenia” i trudności z nim związanych.
O tych najważniejszych dla mnie warstwach chciałabym napisać poniżej.
Wiedza i świadomość czym jest jedzenie
Jedzenie to nie jest dar. To umiejętność, którą nabywamy etapami. Po prostu się jej uczymy. Tak samo, jak uczymy się mówić, chodzić, jeździć na rowerze. Na drodze tej nauki, może być wiele przeszkód, które albo kompletnie zablokują proces nauki i sprawią, że dziecko się zatrzyma albo naukę jedzenia obciążą i sprawią, że dalszy rozwój tej umiejętności będzie mało przyjemny, trudny, a w konsekwencji nie będzie dawał radości.
Wiedza jest ważna dlatego, że pozwala rodzicowi oraz innym opiekunom zobaczyć, gdzie w całym procesie nauki jedzenia, znajduje się dziecko. Gdzie ono jest? Czy na początku? Czy w środku procesu? Wiedząc to, możemy ze szczerym docenianiem reagować na to, co dziecko robi podczas posiłków lub kontaktu z jedzeniem. Wiedza o tym, gdzie w procesie nauki jedzenia znajduje się moje dziecko pomaga ponadto widzieć jego wysiłki i doceniać je. Pozwala też pokazywać dziecku to, co robi z perspektywy całego procesu nauki.
Przykład:
Opiekun nie wie, na jakim etapie nauki jedzenia znajduje się dziecko.
Dziecko zaczęło dopytywać o produkt, który opiekun je na jego oczach. Opiekun cieszy się, że dziecko jest zainteresowane jedzeniem i o nie pyta. Z dużym prawdopodobieństwem opiekun będzie też chciał (świadomie lub nie), żeby dziecko od pytania przeszło do “czynu”- czyli do spróbowania. A na to dziecko nie jest gotowe i…..cała sytuacja kończy się lekkim rozczarowaniem. Opiekun miał nadzieję, że coś “ruszyło”, że tym razem może się uda….a skończyło się, jak zawsze.
A jak ta sytuacja wyglądałaby z perspektywy opiekuna, który dokładnie wie, na jakim etapie jest jego dziecko?
Mogłaby wyglądać tak samo w swym przebiegu, ale inne emocje będą towarzyszyły opiekunowi. Pojawi się więcej doceniania i radości. I te emocje będzie widać w spojrzeniu, mimice, tonie głosu. A może nawet opiekun wyrazi je wprost i powie: „Ogromnie cieszy mnie, gdy widzę, że budzi się w tobie zainteresowanie jedzeniem. To ważny i potrzebny etap. Jesteś na niego gotowy i bardzo to doceniam” .
Nie będzie presji ani rozczarowania, bo opiekun miał od razu realistyczne oczekiwania.
W tych dwóch przykładach dziecko zachowało się identycznie. Ale inna była reakcja opiekuna. Inne emocje i przekonania. Dziecko miało to szansę poczuć. I samo docenić siebie i swoją gotowość oraz zainteresowanie. Takie sytuacje z docenianiem, szacunkiem i wdzięcznością w tle, budują wspierające relacje i zaufanie do siebie, do jedzenia i procesu nauki oraz do opiekuna. Tworzą swojego rodzaju “pojemnik wspierających doświadczeń, emocji i myśli”, z którego dziecko i opiekun będą mogli czerpać w całym procesie nauki.
Wiedza o jedzeniu i traktowanie go jak procesu nauki jest też ważna z innego powodu. Pozwala nam wspólnie z rodzicem zaplanować organizację posiłków. Jak posiłek powinien wyglądać? Z jakich produktów powinien się składać? Jak one mogą być podane? Walczyć o wyłączenie bajek, czy na razie je zostawić?
Na każdym etapie nauki jedzenia to może wyglądać inaczej. Jeśli tego do końca nie wiemy, możemy mieć wizję, że idealny posiłek to jest taki, w którym rodzina siada przy stole i z radością rozmawia ze sobą oraz smakuje wszystko to, co wchodzi w skład posiłku. To jest piękna wizja, ale to jest wizja, która może być zrealizowana na samym końcu procesu nauki jedzenia. My potrzebujemy do niej siebie i dziecko doprowadzić, a nie wymagać. Jeżeli będziemy za wszelką cenę próbowali zorganizować posiłek tak, jak wygląda to w filmach czy w reklamach, to po prostu możemy spotkać się z frustracją i tym, że nam nie wychodzi.
Trudności, które mogą przeszkadzać w jedzeniu
Chodzi o świadomość tego, co mojemu dziecku może utrudniać jedzenie albo uniemożliwiać znalezienie się na samym końcu procesu nauki jedzenia. Tutaj zadajemy sobie pytania: Jakich umiejętności brakuje mojemu dziecku? Co mu przeszkadza? Co sprawia, że jedzenie nie jest dla niego przyjemne? Obserwujemy i oglądamy. Analizujemy zarówno czynniki zewnętrzne, takie jak warunki organizacyjne, presja, wymagania itp. oraz czynniki wewnętrzne jak trudności medyczne, ból, historię porodu dziecka, trudne doświadczenia, budowę anatomiczną, umiejętności sensoryczne, motoryczne itd.
Mam poczucie, że to jest przestrzeń, której nie da się wyczerpać. Im więcej się uczę, tym więcej widzę powiązań różnych umiejętności, doświadczeń z jedzeniem. Dlatego przychodzi taki czas, w którym potrzebne jest poszukać różnych specjalistów, którzy pomogą rodzicowi i dziecku sprawdzić, czy umiejętności z danej dziedziny są wystarczająco duże, by dziecko mogło bezproblemowo jeść.
Wiedza o tym, jakie umiejętności dziecka wymagają wsparcia ma wpływ na oczekiwania wobec dziecka, np. jeśli wiemy, że dziecko słabo żuje, nie będziemy dawać mu posiłku składającego się z samych trudnych do żucia produktów. Świadomość tego, jaki jest “kaliber” trudności dziecka, pomaga zaplanować działania terapeutów oraz całej rodziny. Nie chodzi o to, żeby się rzucić na wszystkie terapie i mieć ich dziesięć w tygodniu. Potrzebujemy mieć na uwadze jeszcze ogólny dobrostan dziecka i innych członków rodziny. To nie jest działanie na tydzień czy miesiąc. Ważne jest również to, że niektóre działania są pilne, a inne ważne. Więc zaplanowanie odpowiedniej kolejności ma kluczowe znaczenie. Mam również takie doświadczenia, że czasem dziecko potrzebuje pilnie odpocząć. Po prostu mieć dużo czasu na zabawę, nudę i to wszystko, co jest potrzebne do zdrowego rozwoju. I choć mamy świadomość, że dobrze byłoby popracować z logopedą, terapeutą SI lub innym specjalistą to praca musi poczekać.
Istotny jest także klimat, jaki panuje wokół pracy dziecka ze specjalistami. Co dziecko słyszy i jak rozumie to, co się dzieje? Często samo zorganizowanie terapii, a potem jej prowadzenie zabiera tyle energii, że po drodze można zgubić perspektywę dziecka, które odnosi wrażenie, że nie je, więc musi iść na terapię. Jest “zepsute”, a terapia “naprawia”. Dużo bardziej wspierające jest pokazanie dziecku, że jego trudność (w tym wypadku z jedzeniem) ma związek z konkretnymi umiejętnościami: mało wyćwiczonym językiem, ciałem, doświadczeniami. To trochę tak, jakbyśmy powiedzieli do dziecka: “Naprawdę rozumiem Twoje zachowanie w jedzeniu. Twoje zachowanie ma konkretne przyczyny. Zajęcie się tymi przyczynami pomoże Ci.”
Emocje, potrzeby, doświadczenia, przekonania dziecka
Ta warstwa jest dla mnie niezwykle istotna i zajmuję się nią ze szczególną starannością. Niezwykle ważne jest wsparcie opiekunów, żeby mogli zaopiekować się emocjami, potrzebami, odczuciami dziecka tak, by czuło się ono bezpiecznie. Jedzenie to jest taka sfera, z którą się stykamy praktycznie cały czas: rano, w południe, wieczorem, w różnych sytuacjach. Dziecko, które ma trudności z jedzeniem w tych wszystkich sytuacjach oraz innych, które mu o jedzeniu przypominają, doświadcza różnych nieprzyjemnych odczuć z ciała. Doświadcza nieprzyjemnych emocji, które mogą ograbiać z poczucia bezpieczeństwa. To może być wstyd, niepokój, złość, smutek, poczucie bycia gorszym, poczucie odrzucenia. Czując te emocje i przeżywając je w samotności, trudno czuć się bezpiecznie. A poczucie bezpieczeństwa jest warunkiem nauki i rozwoju.
Jeśli dziecko lub dorosły, zalane jest tak nieprzyjemnymi, trudnymi emocjami oraz jest w nich samo, to znajduje się w stanie rozregulowania (więcej o regulacji w jedzeniu posłuchasz w moich webinarach, które zamieściłam na końcu tego wpisu). W takim stanie najczęściej reagujemy walką albo ucieczką, albo nawet zastygamy w bezruchu, przestajemy się odzywać, chowamy się do środka. Tak mogą też reagować nasze dzieci podczas posiłków, które są dla nich wyzwaniem.
Dlatego tak ważna jest umiejętność zobaczenia przez opiekuna jakie emocje przy każdym kontakcie z trudnym jedzeniem dźwiga dziecko i zaopiekowanie się nimi. Bo przy jedzeniu , tu i teraz, każdego dnia dziecko tworzy na swój temat przekonania na podstawie tego, co słyszy o sobie od innych. Tu i teraz przy posiłku dziecko utrwala sobie różne strategie radzenia sobie z nieprzyjemnymi emocjami. Tu i teraz dźwiga trudne emocje. I jeśli to wszystko sprawia, że dziecko nie czuje się bezpiecznie przy jedzeniu (a może i w wielu innych sytuacjach), że wywołuje to sporo nieznośnego napięcia, to jego rozwój i umiejętności nauki są przyblokowane. Mimo licznych terapii dziecko może nie mieć możliwości wykorzystania nowych umiejętności, których się nauczyło. Bo jest w strategii przetrwania, gdzie celem jest przeżycie, uniknięcie porażki, zagrożenia w jedzeniu albo walka z nim,. Nie jest to czas nauki, rozkwitu i rozwoju.
Co więcej, przedłużająca się sytuacja, w której podczas jedzenia dziecko doświadcza trudnych odczuć z ciała oraz nieprzyjemnych emocji i nie może ich bezpiecznie wyrazić na zewnątrz może być potencjalnie traumatyzująca. Bo trauma to ból i odłączenie. Dziecko szybko uczy się, że pokazywanie na zewnątrz, tego, co naprawdę ma w środku (obrzydzenia, odrazy, niechęci, obojętności, lęku, złości) jest potencjalnie niebezpieczne. Opiekun może wprost komunikować dziecku, że nie chce widzieć tego, co dziecko odczuwa: “przestań, uspokój się”, “przecież to dobre, inni to jedzą”, “przesadzasz”. Może też nie mówić nic, ale być niedostępny, odłączony bo sam w środku odczuwa silny strach, bezradność, złość rozczarowanie, poczucie winy. W takiej sytuacji najbezpieczniej dla dziecka jest “spakować” wszystkie te nieprzyjemne odczucia i emocje i schować gdzieś głęboko. I pilnować, żeby na stole pojawiały się tylko bezpieczne produkty i takie posiłki, które nie przyniosą ryzyka uwolnienia tego, co starannie chowane i niemile widziane.
Emocje, doświadczenia, przekonania opiekuna
Trudności z jedzeniem dziecka są też trudne i wywołują bardzo wiele emocji również u rodzica. Rodzic może mieć postanowienie, że nie będzie pokazywał dziecku tego, co naprawdę czuje. Tylko, że nasze emocje wyrażamy nie tylko w słowach. One są widoczne w naszym spojrzeniu, w naszym tonie głosu, w naszej postawie, mimice, w sposobie w jaki się wypowiadamy i poruszamy. Nawet jeśli to nie jest nazwane, to dziecko to czuje. A bardzo często jest tak, co wiem też z własnego doświadczenia, że jak mamy silne emocje i staramy się je ukryć, to w którymś momencie one i tak wychodzą. Te ukrywane, maskowane emocje wychodzą na zewnątrz zazwyczaj nie wtedy, kiedy byśmy chcieli i w sposób totalnie bez kontroli. A my, rodzice zostajemy z poczuciem winy i smutkiem do siebie.
Tak więc nie jesteśmy w stanie ochronić i odgrodzić dziecko od własnych, rodzicielskich emocji oraz od emocji innych opiekunów: w szkole, w przedszkolu, w domu kolegi. Ważna jest świadomość, że to, co wypowiadamy do dziecka werbalnie i niewerbalnie, może się stać kiedyś w przyszłości jego wewnętrznym głosem. Ten głos będzie się pojawiał zawsze, kiedy dziecko będzie się mierzyło z jakimiś wyzwaniami. Jaki chcemy, żeby ono miało ten głos? Pełen akceptacji, wsparcia i zrozumienia? Czy taki popychający, oceniający? Bo to taki głos często z nas wypływa, jak mamy silne emocje. To jest naturalne. Gdy jako opiekunowie, stajemy w obliczu wielu momentów, gdy dziecko nie chce jeść nowych, zdrowych rzeczy lub prezentuje inne trudności mamy prawo czuć złość, smutek, rozczarowanie, strach. Jako rodzice, nauczyciele, dziadkowie, swoich emocji też nie możemy spakować i wysłać w kosmos. Te emocje będą się pojawiać, kiedy nasze dziecko ma trudności z jedzeniem. To świadczy o tym, że je kochamy, przejmujemy się i jesteśmy zaangażowani. Ale tymi emocjami potrzebujemy się zaopiekować, żeby czuć się bezpiecznie mimo trudności jedzeniowych dziecka Jak będziemy czuć się bezpiecznie, będziemy mogli dać wsparcie swojemu dziecku. Nasze dziecko, w obliczu wyzwania np. w jedzeniu, będzie mogło się połączyć z naszym wewnętrznym spokojem i się w nim “zakotwiczyć”. A to będzie oznaczało stworzenie bezpiecznej przestrzeni, w której dziecko będzie mogło rozkwitać, korzystać z nabytych już umiejętności, zasobów by radzić sobie z wyzwaniem. To będzie także oznaczało, że dziecko będzie chciało uczestniczyć w nauce jedzenia oraz w różnych naturalnych sytuacjach związanych z jedzeniem. Bo będzie je kojarzyć z poczuciem bezpieczeństwa, akceptacji i autentycznego wsparcia.
Integrowanie działań związanych z wyżej wymienionymi “warstwami” w jedzeniu, ze szczególnym uwzględnieniem opiekowania się wewnętrznym światem dziecka i jego rodzica jest dla mnie niezmiernie ważne. To moja rodzicielska i zawodowa misja, którą realizuję w oparciu o własne dziecięce doświadczenia oraz historie innych rodzin, których mam przywilej być częścią.
Jestem ciekawa jak Wam jest z tą wiedzą? Jak ona na Was wpływa? Czy pojawiają się jakieś pytania? Czy chcielibyście jeszcze o czymś usłyszeć?
Pozdrawiam serdecznie
Autorka Bloga
Małgorzata Tchurz
Na co dzień wspieram rodziców dzieci z trudnościami w jedzeniu. Na moją pracę ogromny wpływ mają moje osobiste doświadczenia z jedzeniem, a także doświadczenia, o których mnogość i różnorodność dbają codziennie moje dwie córki. Osobiste doświadczenia i rodzicielstwo pomagają mi pamiętać o najważniejszych dla mnie wartościach: autentyczności, pokorze, uważności na siebie i innych, akceptacji. Jestem entuzjastką rodzicielstwa bliskości, komunikacji opartej na szacunku i miłości.
W swojej pracy staram się łączyć wiedzę i umiejętności dotyczące pracy z ciałem, umysłem i zachowaniami. Kompetencje zawodowe zdobyłam jako trener metod opartych na relacjach (Growth trough Play System Mentor Certification), trener umiejętności psychospołecznych (Szkoła Treningu i Warsztatu Psychologicznego INTRA), terapeuta metod neurorozwojowych (certyfikowany terapeuta INPP), pedagog, licznych szkoleniach, warsztatach i konferencjach. Fascynuję się także i szkolę w metodzie Internal Family System, która pomaga przywrócić wewnętrzną harmonię i równowagę. Regularnie korzystam z sesji superwizyjnych i rozwojowych.
Jestem autorem kompleksowego programu wsparcia rodzin z trudnościami w jedzeniu KREBS®, właścicielem ośrodka Neuromind oraz Terapeutycznego Punktu Przedszkolnego dla dzieci z autyzmem.
Zobacz pozostałe artykuły
Bez tego tzw. „terapia karmienia” może być co najmniej nieskuteczna, a nawet niebezpieczna
Na relacje z jedzeniem ma wpływ rozwój tożsamości dziecka i rodzaj przywiązania jakie tworzy się miedzy dzieckiem a...
Budowanie samoświadomości u dziecka
Jako rodzice, opiekunowie, nauczyciele, terapeuci towarzyszymy dziecku podczas różnych doświadczeń, gdy wykonuje...
Trudności w jedzeniu, a bezpieczna więź
WIĘŹ z rodzicem dla dziecka jest jak powietrze, picie i JEDZENIE….Dziecko nie przeżyje bez jedzenia. Ale dziecko nie...
Realizacja i nadzór: Sprawny.HR